środa, 12 lutego 2014

Rozdział 13


 Enjoy! ^^
 
 
Gdy podjechał pod klub było już po osiemnastej. Idealna godzina! Może trochę za wcześnie, ale kto by się przejmował. Matt zaparkował na strzeżonym parkingu. Wolał zapłacić za pilnowanie swojego samochodu, niż zostawiać swoje cacko byle gdzie. Niestety klub był kilka minut drogi samochodem od parkingu. Na pieszo Matt szedł tam dobre dwadzieścia minut. O tej godzinie wielkie miasto tętniło życiem. Były wakacje, więc uczniowie i studenci mieli wolne. Wszyscy wychodzili na ulice zamierzając się zabawić. Dokładnie tak, jak Matt dziś wieczór.
Było jeszcze całkiem wcześnie, więc w klubie nie było za dużo osób. Mattowi to odpowiadało. Wszedł do środka i od razu poszedł do baru.
- Jedno piwo.
Barman spojrzał na niego i lekko się uśmiechnął. Matt zmarszczył brwi na ten gest. Jego robota polega na usługiwaniu klientom, nie na uśmiechaniu się do nich.
- A dowodzik mogę?
Matt spojrzał na niego jak na kretyna. Jeszcze nikt nigdy go o to nie spytał. Po chwili zastanowienia stwierdził, że do barów, klubów i czegoś takiego zawsze chodził z Mikiem. Westchnął tylko i wyciągnął podrobiony dowód. Pokazał go barmanowi i po chwili otrzymał swoje piwo. Jego dokumenty zostały tak perfekcyjnie sfingowane, że nawet najlepszy znawca by się nie domyślił, że to podróbki. Dowód, prawo jazdy, dokumenty samochodu. Wszystko idealne.
Najwidoczniej przy takiej ilości gości barman nie miał za wiele do roboty, bo znów podszedł do Matta.
- Czekasz na kogoś? – spytał.
Co cię to interesuje, baranie, pomyślał Matt. Nie chciał jednak być niemiły dla kogoś, kto będzie przyrządzał mu napoje przez dłuższy czas, więc odparł tylko:
- Nie.
- Przyszedłeś sam? Taki fajny chłopak nie ma żadnych znajomych, z którymi mógłby pójść się zabawić?
Matt spojrzał na niego wilkiem. Chłopak mógł mieć może ze dwadzieścia coś lat, Matt mógł się założyć, że to była jego wakacyjna praca. Nikt, kto nie pracuje zawodowo jako barman się tak nie odzywa. A przynajmniej nikt do tej pory się tak do niego nie odzywał. Ciekawe czy to dlatego, że zawsze był z Mikiem?
- Taki fajny chłopak zaraz stąd wyjdzie i nie wyda ani pensa w tym barze. Zamknij się i rób co do ciebie należy.
Chyba się obraził, bo poszedł na drugi koniec baru i zaczął go wycierać. Matt odwrócił się w stronę sali popijając piwo. Był to całkiem spory klub, dużo ludzi mogło się w nim zmieścić. Był podzielony na dwie części. W większej znajdował się parkiet, podesty do tańczenia, miejsce dla DJ’a, wysokie stoliczki przymocowane do podłogi i mniejszy bar. W drugiej natomiast, oddzielonej w pewnym stopniu szklaną ścianą stały kanapy, fotele, stoliki, które nie były przyczepione na stałe do podłogi oraz większy bar, przy którym teraz siedział Matt. Pod ścianą w tej części znajdowały się nisze, które zapewniały prywatność i poczucie nikłej intymności nawet wśród tylu osób. Raz jeden Matt tam siedział, gdy z Mikiem chcieli sprawdzić jak to wygląda. Był to pierwszy i ostatni raz, bo Mike’a za bardzo podniecało uczucie prywatności.
Matt uśmiechnął się do swoich wspomnień i dopił piwo do końca. Odwrócił się do barmana i machnął na niego. Ten niechętnie do niego podszedł. Widać nadal chował urazę.
- Kolejne?
- Nie. Teraz dawaj tequilę. Najlepiej od razu pięć – gdy kieliszki wraz z solniczką i pokrojoną limonką wylądował przed nim, Matt się nie ociągał. Wypił ją tak, jak go uczył Mike. Zlizując sól z dłoni, wlewając sobie do gardła alkohol i zagryzając limonką. Skrzywił się po tym okrutnie. Spojrzał na barmana, który mu się przyglądał.
- Czego? – spytał uprzejmie, niczym zawodowy morderca. Którym w sumie był. Barman naprawdę zaczynał go już denerwować. Niech się zajmie swoją pracą, a nie innych podgląda. Chłopak nic nie powiedział tylko zawstydzony znów poszedł na drugi koniec baru. Tym razem go nie czyścił, tylko przyjął zamówienie innego klienta. Ciekawe czy jego też będzie tak głupio zagadywać i gapić się na niego, pomyślał Matt z lekkim uśmieszkiem. Gdyby trafił na kogoś drażliwego, to mógłby dostać w twarz. Brunet zaśmiał się pod nosem po czym wychylił drugi, trzeci, czwarty i piąty kieliszek w podobny sposób co pierwszy. Gdy zrobiło mu się już lekko i zaczęło szumieć w głowie zauważył, że klub się wypełnia. Nawet już kilkanaście osób tańczyło na parkiecie. To jednak nie było dla niego i nie po to tu przyszedł. Odwrócił się więc znów do barmana i machnął ponownie na niego. Gdy przyszedł spojrzał na puste kieliszki po tequili i sprzątnął je. Jednak na złość Mattowi, nie zrobił tego w absolutnej, profesjonalnej ciszy.
- Tak dużo alkoholu na raz? Lepiej przystopuj, bo nie wytrzymasz do czasu, gdy się rozkręci impreza.
Chłopak uśmiechnął się przyjaźnie do Matta, ten jednak tylko machnął ręką. W sumie już tak bardzo jego komentarze go nie złościły.
- Nie obchodzi mnie żadne rozkręcanie. Nie po to tu przyjechałem. – Nawet nie zauważył, że nie poprosił o kolejną kolejkę, tylko kontynuował rozmowę z barmanem. Alkohol zdecydowanie zaczął już działać.
- Mimo wszystko lepiej zwolnij. Jak masz na imię? – Matt spojrzał na niego z uniesioną brwią. A co cię to, kurwa, obchodzi?, chciał zapytać. Ale znów nie wypadało.
- Marcel – powiedział pierwsze imię jakie mu przyszło na myśl. Ciekawe było, czemu akurat to.
- Ja jestem Lucas, miło mi cię poznać – chłopak uśmiechnął się jakoś tak szerzej. Matt zmienił zdanie. Na pewno miał nie więcej niż dwadzieścia trzy-cztery lata. I miał całkiem ładne oczy. Przynajmniej o ile mógł to stwierdzić w tym półmroku.
- No to, Lucas. Daj mi jakiegoś dobrego drinka – Matt nawet uśmiechnął się do niego.
- A z czym ma być? – spytał Lucas, już sięgając po szklankę.
- Obojętnie, zaskocz mnie. Ale wlej sporo wódki.
Chłopak zaśmiał się i pokiwał głową.
- Oczywiście. Się robi! – zawołał i zaczął mieszać różne ciecze. Matt patrząc na to nie mógł stwierdzić co to właściwie jest. Gdy skończył i postawił drinka przed Mattem, brunet uznał, że jeszcze takiego nie widział. Był biało-niebieski, z limonką i miętą.
- Coś jak niebieskie mojito? – Matt popatrzył na drinka, przechylając głowę.
- Zdecydowanie nie, to mój autorski przepis. Jeszcze nie słyszałem, by komuś nie smakował – chłopak był wyraźnie z siebie zadowolony.
Matt skinął tylko głową, zapłacił, po czym wstał z drinkiem w ręku.
- Gdzie idziesz? – Lucas widocznie się zainteresował.
- Usiąść na wygodniejszym siedzeniu. Już mnie tyłek boli od tego twardego cholerstwa.
Ruszył w stronę kanapy, słysząc jeszcze zza pleców śmiech Lucasa. Usiadł na niej i postawił drinka na stole. Nawet ta częściowa szklana szyba sprawiała, że ta oddzielona część klubu była znacznie cichsza niż ta „taneczna”. Matt mógł w spokoju zamknąć na chwilę oczy. Błogo mu było, głowa była lekka, a zachowanie bardziej instynktowne niż przemyślane. Było mu z tym dobrze.
Po paru chwilach sięgnął po swojego drinka i napił się. Aż się zdziwił, taki był dobry. Nigdy czegoś takiego nie pił. Z jednej strony czuł limonkę i miętę jak w mojito, z drugiej strony jakby słodkie mleko, a z trzeciej coś bardziej słodkiego, jakby owocowego. A do tego oczywiście spora dawka wódki. Za tego drinka mógł wybaczyć Lucasowi jego irytujące pytania. Dopił go powoli do końca, nie śpiesząc się. Miał mnóstwo czasu. Mogła być dopiero jakaś dziewiąta, może zaraz dziesiąta wieczorem.
Spojrzał za szybę, na parkiet. Tańczyła już spora grupa ludzi, kilkoro nawet na podestach. Muzyka była dobra, o ile Matt mógł stwierdzić. Nigdy nie przepadał za muzyka klubową. Ale przynajmniej dało się do tego tańczyć. Po takiej dawce alkoholu Matt podjął decyzję w zaledwie kilka sekund. Idzie tańczyć! Podniósł się z kanapy i ruszył na parkiet. Na początku nie bardzo wiedział jak się zachować. Sam pierwszy raz tańczył. Zawsze pomagał mu w tym Mike. Jednak nie okazało się to takie trudne. Wystarczyło poruszać swoim ciałem w rytm muzyki, trochę poskakać, porzucać się.
W pewnej chwili niechcący wpadł na jakąś dziewczynę. Ta jednak nie za bardzo się tym przejęła. Co prawda nie przewróciła się na podłogę, ani jej nic nie zrobił, ale normalnie na ulicy zostałby wyzwany nawet za taki „atak”. Teraz jednak dziewczyna po prostu spojrzała na niego z uśmiechem na swoich czerwonych, pomalowanych pomadką ustach i zaczęła się o niego ocierać. Matt był zaskoczony. Chwyciła jego dłonie w swoje i odwróciwszy się do niego tyłem, zaczęła nimi jeździć po swoim ciele. Na początku po bokach, biodrach i udach. Było to całkiem przyjemne. Dziewczyna była szczupła i miała ładnie zarysowaną figurę. Matt trzymał dłonie nadal na jej biodrach, tam, gdzie je zostawiła. Po chwili znów jednak po nie sięgnęła i poprowadziła je pod swoją krótką bluzkę, sięgającą pępka i położyła je sobie na piersiach. Co prawda miała stanik, ale i tak Matt mógł wyczuć ich kształt i miękkość. Do tego zaczęła ocierać się tyłkiem o przód spodni Matta.
To było już za wiele. O ile dotykanie ciała dziewczyny sprawiało mu jaką taką przyjemność, którą mógł porównać do dotykania sierści kota, to takie zachowanie mu nie odpowiadało. Nie żeby się peszył. No skądże, przy dziewczynach trzymał rezon zawsze. Przy nich zachowywał się pewniej, sam był cały pewniejszy siebie. Po prostu uważał, że zachowanie ala kotka w rui nie przystoi żadnej dziewczynie.
Zdjął dłonie z cycków dziewczyny i odsunął się od niej. Przepchnął się przez ciągle gęstniejący tłum ludzi i dotarł do większego z barów.
Jakie było jego zdziwienie, gdy barman, który do niego podszedł nie był Lucasem.
- Co podać? – spytał bez zbędnych komentarzy.
Matt miał ochotę na tego drinka, którego zaserwował mu Lucas, jednak nie wiedział jak to powiedzieć. W końcu to był jego osobisty przepis, więc pewnie ten barman nie będzie wiedział o co mu chodzi.
- Orgazm – Matt wybrał najbardziej erotyczny drink jaki znał. Ten barman jednak tylko sięgnął po szklankę i zaczął go przyrządzać. Bez żadnych komentarzy.
- Widzę, że wiesz co chcesz – usłyszał obok siebie.
Odwrócił powoli głowę i podniósł wzrok na osobę obok. Lucas.
- A ty tu czego?
- Skończyłem pracę. Napijesz się ze mną? – uśmiech ani na chwilę nie schodził mu z ust.
- Jak chcesz – Matt wzruszył ramionami i wziął swojego drinka. Poszedł w stronę kanapy, na której siedział poprzednio, ale była zajęta. Siedziały na niej cztery dziewczyny popijając colę. Wyglądały na mniej niż szesnaście lat i Matt zdziwił się, że w ogóle je wpuszczono. Nic jednak, usiadł na innej, a chwilę później obok niego znalazł się Lucas również z drinkiem w ręku. Brunet dopiero teraz mógł stwierdzić, że jego włosy były raczej jasne. Albo dopiero teraz to go zainteresowało.
- Kolejny drink? Jak nic, niedługo nie będziesz w stanie się kontrolować – Lucas upił trochę ze swojej szklanki i postawił ją na stole obok drinka Matta. Przy okazji przysunął się odrobinę do niego i rozsunął nogi na tyle, by kolanem dotykać nogi bruneta.
Matt spojrzał na niego z zastanowieniem. W sumie nie był taki zły. Bardzo ładne oczy, fajna fryzura i ogólnie sympatyczne oblicze. Matt postanowił dobrze się dziś bawić. Poruszył więc nogą, która dotykała kolana chłopaka, tym samym się o nie ocierając. Spojrzał na niego spod lekko przymkniętych powiek i sięgnął po swoją szklankę. Upił z niej łyka, po czym powoli oblizał usta, na koniec lekko przygryzając wargę. To wszystko patrząc na Lucasa.
- Skąd wiesz, czy już nie jestem w stanie – odpowiedział i oparł się o oparcie kanapy.
Widać było, że chłopak zastanawia się chwilę co odpowiedzieć lub zrobić. Po chwili przysunął się jeszcze bliżej Matta i położył mu dłoń na udzie. Matt odruchowo chciał ją zrzucić, ale rozmyślił się i tylko położył na niej swoją. Przez chwilę oboje patrzyli sobie w oczy, po czym Matt odetchnął i zdecydowanie wpił się w usta Lucasa. Przesunął jego dłoń w górę, dokładnie tak samo jak robiła to ta dziewczyna na parkiecie.

3 komentarze:

  1. Witam,
    fantastyczny rozdział.... nie ma to jak rozerwać się idąc do klubu, chociaż mógłby nie przesadzać z alkoholem.... mam wrażenie, że ten cały barman Lucas jest Mattem zainteresowany i to bardzo...
    dzięki, dzięki za poprawę tego koloru czcionki i przesunięcia tekstu teraz jest świetnie....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo, moja droga, no cudo :) Zrozpaczony Matt po stracie najlepszego przyjaciela, postanawia się zatracić. Mam nadzieję, że spędzi noc u tego barmana, bo jak mógłby wracać pijany autem? Tak, moja poważna strona się odezwała ;p Poza tym, barman wywarł na mnie dosyć pozytywne wrażenie. Jak się zabawić, to z kimś, kto potrafi podać cudownego drinka ;p Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
    Spokojnie, regularne dodawanie rozdziałów pewnie się niedługo skończy, nigdy to u mnie długo nie trwało ;p
    Dużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział nadrabia akcją (właśnie skończyłam go pisać ^^), jest płacz, krzyki, knucie, chęć mordu itd. Ale więcej nie zdradzę! ;p Wcale nie piszesz takich rozdziałów, nie przesadzaj xd Broń tego, co piszesz jak dziecka! ;p Oczywiście, że wiem o co Ci chodziło z tym typem ;p A Ty pisz szybko następną część, nie ma obijania! Bo też zacznę się obijać... ;p

      Usuń