Enjoy! ^^
Gdy podjechał pod klub było już po osiemnastej. Idealna godzina! Może
trochę za wcześnie, ale kto by się przejmował. Matt zaparkował na strzeżonym
parkingu. Wolał zapłacić za pilnowanie swojego samochodu, niż zostawiać swoje
cacko byle gdzie. Niestety klub był kilka minut drogi samochodem od parkingu.
Na pieszo Matt szedł tam dobre dwadzieścia minut. O tej godzinie wielkie miasto
tętniło życiem. Były wakacje, więc uczniowie i studenci mieli wolne. Wszyscy
wychodzili na ulice zamierzając się zabawić. Dokładnie tak, jak Matt dziś wieczór.
Było jeszcze całkiem wcześnie, więc w klubie nie było za dużo osób. Mattowi
to odpowiadało. Wszedł do środka i od razu poszedł do baru.
- Jedno piwo.
Barman spojrzał na niego i lekko się uśmiechnął. Matt zmarszczył brwi na
ten gest. Jego robota polega na usługiwaniu klientom, nie na uśmiechaniu się do
nich.
- A dowodzik mogę?
Matt spojrzał na niego jak na kretyna. Jeszcze nikt nigdy go o to nie
spytał. Po chwili zastanowienia stwierdził, że do barów, klubów i czegoś
takiego zawsze chodził z Mikiem. Westchnął tylko i wyciągnął podrobiony dowód.
Pokazał go barmanowi i po chwili otrzymał swoje piwo. Jego dokumenty zostały
tak perfekcyjnie sfingowane, że nawet najlepszy znawca by się nie domyślił, że
to podróbki. Dowód, prawo jazdy, dokumenty samochodu. Wszystko idealne.
Najwidoczniej przy takiej ilości gości barman nie miał za wiele do
roboty, bo znów podszedł do Matta.
- Czekasz na kogoś? – spytał.
Co cię to interesuje, baranie, pomyślał Matt. Nie chciał jednak być
niemiły dla kogoś, kto będzie przyrządzał mu napoje przez dłuższy czas, więc
odparł tylko:
- Nie.
- Przyszedłeś sam? Taki fajny chłopak nie ma żadnych znajomych, z którymi
mógłby pójść się zabawić?
Matt spojrzał na niego wilkiem. Chłopak mógł mieć może ze dwadzieścia coś
lat, Matt mógł się założyć, że to była jego wakacyjna praca. Nikt, kto nie
pracuje zawodowo jako barman się tak nie odzywa. A przynajmniej nikt do tej
pory się tak do niego nie odzywał. Ciekawe czy to dlatego, że zawsze był z
Mikiem?
- Taki fajny chłopak zaraz stąd wyjdzie i nie wyda ani pensa w tym barze.
Zamknij się i rób co do ciebie należy.
Chyba się obraził, bo poszedł na drugi koniec baru i zaczął go wycierać.
Matt odwrócił się w stronę sali popijając piwo. Był to całkiem spory klub, dużo
ludzi mogło się w nim zmieścić. Był podzielony na dwie części. W większej
znajdował się parkiet, podesty do tańczenia, miejsce dla DJ’a, wysokie
stoliczki przymocowane do podłogi i mniejszy bar. W drugiej natomiast,
oddzielonej w pewnym stopniu szklaną ścianą stały kanapy, fotele, stoliki,
które nie były przyczepione na stałe do podłogi oraz większy bar, przy którym
teraz siedział Matt. Pod ścianą w tej części znajdowały się nisze, które
zapewniały prywatność i poczucie nikłej intymności nawet wśród tylu osób. Raz
jeden Matt tam siedział, gdy z Mikiem chcieli sprawdzić jak to wygląda. Był to
pierwszy i ostatni raz, bo Mike’a za bardzo podniecało uczucie prywatności.
Matt uśmiechnął się do swoich wspomnień i dopił piwo do końca. Odwrócił
się do barmana i machnął na niego. Ten niechętnie do niego podszedł. Widać
nadal chował urazę.
- Kolejne?
- Nie. Teraz dawaj tequilę. Najlepiej od razu pięć – gdy kieliszki wraz z
solniczką i pokrojoną limonką wylądował przed nim, Matt się nie ociągał. Wypił
ją tak, jak go uczył Mike. Zlizując sól z dłoni, wlewając sobie do gardła
alkohol i zagryzając limonką. Skrzywił się po tym okrutnie. Spojrzał na
barmana, który mu się przyglądał.
- Czego? – spytał uprzejmie, niczym zawodowy morderca. Którym w sumie
był. Barman naprawdę zaczynał go już denerwować. Niech się zajmie swoją pracą,
a nie innych podgląda. Chłopak nic nie powiedział tylko zawstydzony znów
poszedł na drugi koniec baru. Tym razem go nie czyścił, tylko przyjął
zamówienie innego klienta. Ciekawe czy jego też będzie tak głupio zagadywać i
gapić się na niego, pomyślał Matt z lekkim uśmieszkiem. Gdyby trafił na kogoś
drażliwego, to mógłby dostać w twarz. Brunet zaśmiał się pod nosem po czym
wychylił drugi, trzeci, czwarty i piąty kieliszek w podobny sposób co pierwszy.
Gdy zrobiło mu się już lekko i zaczęło szumieć w głowie zauważył, że klub się
wypełnia. Nawet już kilkanaście osób tańczyło na parkiecie. To jednak nie było
dla niego i nie po to tu przyszedł. Odwrócił się więc znów do barmana i machnął
ponownie na niego. Gdy przyszedł spojrzał na puste kieliszki po tequili i
sprzątnął je. Jednak na złość Mattowi, nie zrobił tego w absolutnej,
profesjonalnej ciszy.
- Tak dużo alkoholu na raz? Lepiej przystopuj, bo nie wytrzymasz do
czasu, gdy się rozkręci impreza.
Chłopak uśmiechnął się przyjaźnie do Matta, ten jednak tylko machnął
ręką. W sumie już tak bardzo jego komentarze go nie złościły.
- Nie obchodzi mnie żadne rozkręcanie. Nie po to tu przyjechałem. – Nawet
nie zauważył, że nie poprosił o kolejną kolejkę, tylko kontynuował rozmowę z
barmanem. Alkohol zdecydowanie zaczął już działać.
- Mimo wszystko lepiej zwolnij. Jak masz na imię? – Matt spojrzał na
niego z uniesioną brwią. A co cię to, kurwa, obchodzi?, chciał zapytać. Ale
znów nie wypadało.
- Marcel – powiedział pierwsze imię jakie mu przyszło na myśl. Ciekawe
było, czemu akurat to.
- Ja jestem Lucas, miło mi cię poznać – chłopak uśmiechnął się jakoś tak
szerzej. Matt zmienił zdanie. Na pewno miał nie więcej niż dwadzieścia
trzy-cztery lata. I miał całkiem ładne oczy. Przynajmniej o ile mógł to stwierdzić
w tym półmroku.
- No to, Lucas. Daj mi jakiegoś dobrego drinka – Matt nawet uśmiechnął
się do niego.
- A z czym ma być? – spytał Lucas, już sięgając po szklankę.
- Obojętnie, zaskocz mnie. Ale wlej sporo wódki.
Chłopak zaśmiał się i pokiwał głową.
- Oczywiście. Się robi! – zawołał i zaczął mieszać różne ciecze. Matt
patrząc na to nie mógł stwierdzić co to właściwie jest. Gdy skończył i postawił
drinka przed Mattem, brunet uznał, że jeszcze takiego nie widział. Był
biało-niebieski, z limonką i miętą.
- Coś jak niebieskie mojito? – Matt popatrzył na drinka, przechylając
głowę.
- Zdecydowanie nie, to mój autorski przepis. Jeszcze nie słyszałem, by
komuś nie smakował – chłopak był wyraźnie z siebie zadowolony.
Matt skinął tylko głową, zapłacił, po czym wstał z drinkiem w ręku.
- Gdzie idziesz? – Lucas widocznie się zainteresował.
- Usiąść na wygodniejszym siedzeniu. Już mnie tyłek boli od tego twardego
cholerstwa.
Ruszył w stronę kanapy, słysząc jeszcze zza pleców śmiech Lucasa. Usiadł
na niej i postawił drinka na stole. Nawet ta częściowa szklana szyba sprawiała,
że ta oddzielona część klubu była znacznie cichsza niż ta „taneczna”. Matt mógł w
spokoju zamknąć na chwilę oczy. Błogo mu było, głowa była lekka, a zachowanie
bardziej instynktowne niż przemyślane. Było mu z tym dobrze.
Po paru chwilach sięgnął po swojego drinka i napił się. Aż się zdziwił,
taki był dobry. Nigdy czegoś takiego nie pił. Z jednej strony czuł limonkę i
miętę jak w mojito, z drugiej strony jakby słodkie mleko, a z trzeciej coś
bardziej słodkiego, jakby owocowego. A do tego oczywiście spora dawka wódki. Za
tego drinka mógł wybaczyć Lucasowi jego irytujące pytania. Dopił go powoli do
końca, nie śpiesząc się. Miał mnóstwo czasu. Mogła być dopiero jakaś dziewiąta,
może zaraz dziesiąta wieczorem.
Spojrzał za szybę, na parkiet. Tańczyła już spora grupa ludzi, kilkoro
nawet na podestach. Muzyka była dobra, o ile Matt mógł stwierdzić. Nigdy nie
przepadał za muzyka klubową. Ale przynajmniej dało się do tego tańczyć. Po
takiej dawce alkoholu Matt podjął decyzję w zaledwie kilka sekund. Idzie
tańczyć! Podniósł się z kanapy i ruszył na parkiet. Na początku nie bardzo
wiedział jak się zachować. Sam pierwszy raz tańczył. Zawsze pomagał mu w tym
Mike. Jednak nie okazało się to takie trudne. Wystarczyło poruszać swoim ciałem
w rytm muzyki, trochę poskakać, porzucać się.
W pewnej chwili niechcący wpadł na jakąś dziewczynę. Ta jednak nie za
bardzo się tym przejęła. Co prawda nie przewróciła się na podłogę, ani jej nic
nie zrobił, ale normalnie na ulicy zostałby wyzwany nawet za taki „atak”. Teraz
jednak dziewczyna po prostu spojrzała na niego z uśmiechem na swoich
czerwonych, pomalowanych pomadką ustach i zaczęła się o niego ocierać. Matt był
zaskoczony. Chwyciła jego dłonie w swoje i odwróciwszy się do niego tyłem,
zaczęła nimi jeździć po swoim ciele. Na początku po bokach, biodrach i udach.
Było to całkiem przyjemne. Dziewczyna była szczupła i miała ładnie zarysowaną
figurę. Matt trzymał dłonie nadal na jej biodrach, tam, gdzie je zostawiła. Po
chwili znów jednak po nie sięgnęła i poprowadziła je pod swoją krótką bluzkę,
sięgającą pępka i położyła je sobie na piersiach. Co prawda miała stanik, ale i
tak Matt mógł wyczuć ich kształt i miękkość. Do tego zaczęła ocierać się
tyłkiem o przód spodni Matta.
To było już za wiele. O ile dotykanie ciała dziewczyny sprawiało mu jaką
taką przyjemność, którą mógł porównać do dotykania sierści kota, to takie
zachowanie mu nie odpowiadało. Nie żeby się peszył. No skądże, przy
dziewczynach trzymał rezon zawsze. Przy nich zachowywał się pewniej, sam był
cały pewniejszy siebie. Po prostu uważał, że zachowanie ala kotka w rui nie
przystoi żadnej dziewczynie.
Zdjął dłonie z cycków dziewczyny i odsunął się od niej. Przepchnął się
przez ciągle gęstniejący tłum ludzi i dotarł do większego z barów.
Jakie było jego zdziwienie, gdy barman, który do niego podszedł nie był
Lucasem.
- Co podać? – spytał bez zbędnych komentarzy.
Matt miał ochotę na tego drinka, którego zaserwował mu Lucas, jednak nie
wiedział jak to powiedzieć. W końcu to był jego osobisty przepis, więc pewnie
ten barman nie będzie wiedział o co mu chodzi.
- Orgazm – Matt wybrał najbardziej erotyczny drink jaki znał. Ten barman
jednak tylko sięgnął po szklankę i zaczął go przyrządzać. Bez żadnych
komentarzy.
- Widzę, że wiesz co chcesz – usłyszał obok siebie.
Odwrócił powoli głowę i podniósł wzrok na osobę obok. Lucas.
- A ty tu czego?
- Skończyłem pracę. Napijesz się ze mną? – uśmiech ani na chwilę nie
schodził mu z ust.
- Jak chcesz – Matt wzruszył ramionami i wziął swojego drinka. Poszedł w
stronę kanapy, na której siedział poprzednio, ale była zajęta. Siedziały na
niej cztery dziewczyny popijając colę. Wyglądały na mniej niż szesnaście lat i
Matt zdziwił się, że w ogóle je wpuszczono. Nic jednak, usiadł na innej, a
chwilę później obok niego znalazł się Lucas również z drinkiem w ręku. Brunet
dopiero teraz mógł stwierdzić, że jego włosy były raczej jasne. Albo dopiero
teraz to go zainteresowało.
- Kolejny drink? Jak nic, niedługo nie będziesz w stanie się kontrolować
– Lucas upił trochę ze swojej szklanki i postawił ją na stole obok drinka
Matta. Przy okazji przysunął się odrobinę do niego i rozsunął nogi na tyle, by
kolanem dotykać nogi bruneta.
Matt spojrzał na niego z zastanowieniem. W sumie nie był taki zły. Bardzo
ładne oczy, fajna fryzura i ogólnie sympatyczne oblicze. Matt postanowił dobrze
się dziś bawić. Poruszył więc nogą, która dotykała kolana chłopaka, tym samym
się o nie ocierając. Spojrzał na niego spod lekko przymkniętych powiek i
sięgnął po swoją szklankę. Upił z niej łyka, po czym powoli oblizał usta, na
koniec lekko przygryzając wargę. To wszystko patrząc na Lucasa.
- Skąd wiesz, czy już nie jestem w stanie – odpowiedział i oparł się o
oparcie kanapy.
Widać było, że chłopak zastanawia się chwilę co odpowiedzieć lub zrobić.
Po chwili przysunął się jeszcze bliżej Matta i położył mu dłoń na udzie. Matt
odruchowo chciał ją zrzucić, ale rozmyślił się i tylko położył na niej swoją.
Przez chwilę oboje patrzyli sobie w oczy, po czym Matt odetchnął i zdecydowanie
wpił się w usta Lucasa. Przesunął jego dłoń w górę, dokładnie tak samo jak
robiła to ta dziewczyna na parkiecie.
Witam,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział.... nie ma to jak rozerwać się idąc do klubu, chociaż mógłby nie przesadzać z alkoholem.... mam wrażenie, że ten cały barman Lucas jest Mattem zainteresowany i to bardzo...
dzięki, dzięki za poprawę tego koloru czcionki i przesunięcia tekstu teraz jest świetnie....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia
Cudo, moja droga, no cudo :) Zrozpaczony Matt po stracie najlepszego przyjaciela, postanawia się zatracić. Mam nadzieję, że spędzi noc u tego barmana, bo jak mógłby wracać pijany autem? Tak, moja poważna strona się odezwała ;p Poza tym, barman wywarł na mnie dosyć pozytywne wrażenie. Jak się zabawić, to z kimś, kto potrafi podać cudownego drinka ;p Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńSpokojnie, regularne dodawanie rozdziałów pewnie się niedługo skończy, nigdy to u mnie długo nie trwało ;p
Dużo weny ^^
Następny rozdział nadrabia akcją (właśnie skończyłam go pisać ^^), jest płacz, krzyki, knucie, chęć mordu itd. Ale więcej nie zdradzę! ;p Wcale nie piszesz takich rozdziałów, nie przesadzaj xd Broń tego, co piszesz jak dziecka! ;p Oczywiście, że wiem o co Ci chodziło z tym typem ;p A Ty pisz szybko następną część, nie ma obijania! Bo też zacznę się obijać... ;p
Usuń