sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 3

- Dalej, cholera! Zostało mało czasu! - darł się Charles biegając po pokoju i szturchając innych. Marcel leżał na łóżku z zamkniętymi oczami i mamrotał coś o cholernych zachodach słońca, Mike przytulał się do Matta zbyt najedzony by się podnieść, a Matt spał.
- Nie zdążymy jak się nie pośpieszymy! - wył dalej.
- Zamknij się, kurwa, bo cię zabiję. Mamy jeszcze dwie godziny - warknął blond włosy chłopak, ale wampir nic sobie z tego nie robił.
Podszedł do swojego kilkuwiecznego przyjaciela i pochylił się do jego ucha.
- WSTAWAJ! - wrzasnął jak najgłośniej, aż tamten się poderwał do siadu i walnął czołem w jego ramię.
- Ałł... - jęknął tylko Marcel i wstał. - Dobra, ludu. Wstajemy, ogarniamy się do wyjścia i wychodzimy - przemówił poważnym, stanowczym tonem.
- Chodziłeś kiedyś do wojska? - spytał podejrzliwie Mike.
- Kiedyś sie było... kilka razy - odparł po prostu i podszedł do czarnowłosego chłopaka.
Pochylił się nad nim, co zirytowało Mike'a i zmusiło do odsunięcia się. Musnął lekko ucho Matta wargami i szepnął by tylko on słyszał.
- Wstawaj, kochanie, idziemy - gdy nie dosłyszał odpowiedzi dodał jeszcze: - Jak nie wstaniesz za chwilę to cię zgwałcę...
- Jeszcze pięć minut - mruknął chłopak i odwrócił się na drugi bok.
- Czy on zawsze tak długo śpi? - spytał wampir Mike'a.
Ten tylko westchnął, przybliżył się do Matta i z całej siły kopnął go w kostkę.
- Kur... - warknął brunet lecz nie dokończył, gdy zauważył, że wszyscy się na niego patrzą. Zmieszał się. - No co?
- Idziemy na zachód słońca, ubieraj bluzę i lecimy.
Matt coś tam mruczał pod nosem lecz szybko chwycił bluzę, założył buty i już był gotowy. Wszyscy wyszli z domu i po kilkunastu minutach już byli na plaży. Rozłożyli duży koc, który wziął Charles i rozsiedli się wygodnie. Młodszy wampir wyciągnął jeszcze z torby dwa piwa i podał jedno starszemu.
- A my? - spytał Matt robiąc słodką minę i patrząc na wampiry wielkimi, psimi oczami.
- Wy to jesteście za mali. Osiemnastka będzie skończona, to pogadamy - odparł Charles od niechcenia i otworzył puszkę.
- Pieprz się - warknął brunet i spojrzał na słońce, które prawie dotykało morza.
- Wolę z kimś. Masz ochotę...? - spojrzał zalotnie na chłopaka i zamruczał.
- Spierdalaj.
Charles wzruszył tylko ramionami.
- Siedzimy tu całą noc? Fajnie będzie - uśmiechnął się.
- Zimno będzie, a nie fajnie.
- Marudzisz, Mattuś.
- Mam na imię Matt, nie Mattuś - odpowiedział, z obrzydzeniem wypowiadając ostatnie słowo.
- Jak wolisz. Ale możemy tu spać... będzie przyjemnie, obudzą nas promienie słońca...
- Promienie słońca za wcześnie wschodzą. Nie mam zamiaru wstawać jutro o czwartej w nocy.
- Czwartej nad ranem, idioto.
- Nie nazywaj mnie tak, bo cię zabiję.
Charles jęknął przeciągle.
- Czy wy dwaj - wskazał na Matta i Mike'a - grozicie komuś zawsze śmiercią?
- Tak wychodzi - odparł Mike i położył się.
Matt przytaknął i owinął się szczelniej bluzą zakładając na głowę kaptur.
Marcel, który do tej pory się nie odzywał wybuchnął śmiechem.
- Z czego rechoczesz? - spytał brunet ze wzrokiem mordercy.
- Masz... fajną... bluzę... - wydyszał blondyn.
Dopiero teraz drugi wampir zwrócił na kaptur bluzy, którą miał na sobie Matt. Był on an tyle duży, żeby zakryć całą jego głowę, poza tym miał na czubku dwa kocie uszka, w środku wypełnione czarną sztuczną sierścią. Tak wyszło, ale Matt lubił tą bluzę. Była ciepła i miękka.
- To wcale nie jest śmieszne! - syknął zirytowany brunet gdy i Mike zaczął się śmiać.
- To jest... bardzo śmieszne - wyjąkał blond włosy wampir.
Matt prychnął, wziął butelkę z ręki Charlesa i wypił spory łyk. Trochę minęło zanim wszyscy spoważnieli, ale gdy już każdemu się udało Matt był lekko upity, bo wypił dwie puszki piwa, które znalazł w Charlesa torbie.
- Zawsze mówiłem, że miał słabą głowę. A ten się wykręca i mówi, że wszystko pamięta - westchnął Mike.
- Bo pamiętam! Ja po prostu... zawsze pamiętam. Ale no... Nie mogę… - szukał odpowiedniego słowa.
- Nie kontrolujesz swojego zachowania? - podpowiedział Marcel.
- Coś takiego.
Było już dość ciemno, a oni wybrali miejsce z daleka od głównego miejsca, żeby mieć dużo wolej przestrzeni. Charles powiedział, że jest zmęczony podróżą i pójdzie już spać. Przed tym jednak mrugnął porozumiewawczo do Marcela, czego Matt nie zrozumiał. Mike czekał aż Marcel również wyrazi chęć spania, lecz się nie doczekał i sam zasnął z głową na nodze Charlesa. Brunet nie czuł się komfortowo sam na sam z Marcelem, ale alkohol we krwi dodawał mu odwagi. Poczołgał się do Marcela i spojrzał na niego z lekkim uśmiechem. Marcel wyciągnął rękę i położył ją na jego głowie. Matt oparł ją na udach Marcela
- Chyba nie pójdziesz tak szybko spać, prawda? - spytał wampir.
- Skąd. Tylko się... zdrzemnę... - Matt ziewnął i zamknął oczy.
Marcel nie miał ochoty spać. Miał ochotę na co innego. Położył go na kocu i usiadł mu na biodrach pochylając się nad nim.
- Co ty robisz? - spytał niezbyt przytomnie brunet.
- Popsułeś chwilę - szepnął mu do ucha Marcel przygryzając je lekko.
- Mhm... - mruknął Matt prawie już śpiąc.
- Nie zasypiaj! - syknął mu do ucha blondyn i pocałował w jego uchylone usta od razu wsuwając język do jego ust.
Matt nie protestował, ale się nie rozbudził. Marcel wsunął dłoń pod bluzę i bluzkę bruneta i przejechał nią po jego brzuchu. Chłopak odchylił głowę do tyłu. Marcel od razu to wykorzystał i zaczął całować go po szyi zostawiając czerwone ślady. Po chwili przeniósł usta na obojczyk w tym samym czasie jego dłonie zsuwały się na jego biodra i uda.
Po tym Matt drgnął, rozbudził się i odsunął.
- Coś nie tak, skarbie? - zamruczał Marcel.
- Nie, ale... dość już.
- Czemu? Przecież nic ci nie będzie... nie bój się, będę delikatny - blondyn przyłożył głowę do jego brzucha.
Matt zawahał się, wstał i poszedł do Mike'a wtulając się w niego.
- Nie, dzięki. Ja idę spać. I nie próbuj się do mnie dobierać - ostrzegł na koniec i zamknął oczy.
Marcel tylko westchnął i położył się w wolnym miejscu na kocu i próbował zasnąć, co uniemożliwiało mu to, że był bardzo podniecony.


******

Krótki, żeby w trakcie czytania się nie nudziło. Z każdym komentarzem z konstruktywną krytyką się uczę, więc nie krępujcie się, zawsze to przemyślę i często chętnie wykorzystam.

2 komentarze:

  1. Powoli ogarniam postacie. xD
    W jednym momencie miałaś wyraz "miejsca" dwa razy w jednym zdaniu.
    A tak to okej. Dobrze, że Matt był na tyle trzeźwy, aby zahamować wampirka. Hmm, nie wiem, czemu, ale bardzo liczę na sceny z Mike'iem w roli głównej. xD

    Zapraszam na rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany boskie, długą przerwę sobie zafundowałaś, moja droga!
    Tak długą, że pozapominałem znowu, kto jest kim, co mi odrobinkę zaburzyło płynność czytania.
    Ale tym się nie przejmuj, mam po prostu tragicznie słabą pamięć.
    Do rzeczy!
    Jak już pani powyżej wspomniała, zdarzyło się owe powtórzenie, i chyba zdarzyło się ono razy dwa. Ale nie pamiętam drugiego.
    Mówiłem - pamięć :(
    AbsiakDobraRada - czytaj tekst na głos kilkanaście minut po napisaniu, to powtórzenia wyłapiesz.
    Nie wiem, czy już o tym wspominałem we wcześniejszych poematach (ach ja!), ale mało trochę opisu miejsc, uczuć, blabla.
    I epitetów ni widu, ni słychu. Właściwie sądzę nawet, że jest szaro, postacie są na jakiejś innej planecie, o której totalnie nic nie wiem. Bo nie opisujesz, kurcze blade, miejsc.
    Nawiązując do powyższego: nie podobał mi się moment, w którym nasi mężczyźni znaleźli się na plaży. To, kurde, było bardzo niefajne. Tyle możliwości, a wyszło, niestety, sztucznie.
    No i się nie doczekali tego zachodu, bo pousypiali ;c

    Więcej zgrzytów jakoś nie mogę sobie przypomnieć. Czyli nie było źle.
    Ale dobrze też nie. Więc, będąc szczerym, średnio mi się rozdział podobał.

    Za to kocham wszelkie zachowania erotycznie w towarzystwie ludzi śpiących. Mrah.

    Może będę nieco zbyt śmiały i pewny siebie, ale czy nie zechciałabyś, abym Ci, droga autorko, czasem pomógł w kwestiach technicznych (i, jeśli wyrazisz taką chęć, fabularnych)? Mówię tutaj o funkcji bety. Jednak, oczywiście, nie odbębniłbym tekstu bez żadnych rad, a raczej dawał ci wskazówki, abyś mogła efektywniej swoje teksty pisać/poprawiać, whatever ;D

    Kwestię porozumiewania się w ewentualnej odpowiedzi twierdzącej (ach, jaki ja potrafię być poważny!) pozostawię Tobie.

    Elegancko, pozdrawiam.
    Abyss

    OdpowiedzUsuń